„ PRAWDZIWY PRZYJACIEL”, DR CSÚCS LÁSZLÓNÉ WSPOMINA BISKUPA SNELLA

Pani dr Halina Csúcs Lászlóné, zasłużona działaczka Polonii na Węgrzech, pierwszy rzecznik narodowości polskiej w Zgromadzeniu Narodowym Węgier (Lengyel nemzetiségi szószóló), w latach 2014 – 2018 AD, a obecnie przewodnicząca Samorządu Polskiego XXI dzielnicy Budapesztu, wspomina wieloletnią współpracę oraz znajomość z księdzem biskupem György Snellem.

„Księdza biskupa György Snella poznałam w 2011 roku, gdy było wiadomo, że Jasna Góra podaruje nam bardzo cenną kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej (A częstochowai Fekete Madonna) i zastanawialiśmy się wraz z księdzem Gergő Bese, gdzie można by ją umieścić. Właśnie on miał propozycję, żeby to była Bazylika Św. Stefana. Zaproponował to biskupowi Snellowi, który z owacją przyjął ten pomysł. Wprowadzenie obrazu nastąpiło w uroczystym orszaku, który szedł od Parlamentu do Bazyliki. I w taki sposób Matka Boska Częstochowska znalazła się w Bazylice. Biskup Snell był wielkim czcicielem Czarnej Madonny, regularnie jeździł do Częstochowy, przeważnie z asystentem, to były osobiste wizyty. Miał kontakt z o. Marianem Waligórą OSPPE, który był przeorem klasztoru Paulinów, a który także bywał na Węgrzech. Mieliśmy różne uroczystości, z tej okazji także Msze Święte. Wystarczył jeden telefon, jedna prośba i biskup Snell w godny sposób przyjmował nas. Moja sympatia względem jego osoby wzmogła się jeszcze bardziej, po tym, jak dowiedziałam się, że wybudował obok Bazyliki Kaplicę Św.Jana Pawła II. W 2017 roku byłam natomiast na koronacji Matki Boskiej Częstochowskiej w Wiedniu, ta uroczystość bardzo się mi podobała. Jak wróciłam, pierwszy telefon, jaki wykonałam, był do biskupa Snella, ponieważ uznałam, że najwyższy czas, by dokonać takiej koronacji w Budapeszcie. Biskup powiedział, że uzyska wszystkie pozwolenia, za które odpowiada Bazylika, a jeżeli my znajdziemy środki na koronę, zrobimy to w równie uroczysty sposób. I rzeczywiście udało się. Była bardzo piękna uroczystość koronacji, która odbyła się z udziałem najwyższych władz kościelnych i państwowych. Wzięli w niej udział m.in. węgierski Prymas, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Węgier, Marszałek Senatu Polski, przedstawiciel premiera Węgier oraz licznie zgromadzona Polonia. Z czasem pojawił się temat miejsca, gdzie powininen być umieszczony wizerunek Czarnej Madonny w Bazylice, gdyż wtedy znajdował się w pewnego rodzaju przedsionku. Dla biskupa Snella było to odpowiednie miejsce, ponieważ jak wchodził do Bazyliki, to mógł wpierw przywitać się z Matką Bożą. Nam jednak wydawało się, że to nie jest, aż tak dostojne miejsce. Po pewnym czasie, choć biskup sam nic nie powiedział, jego asystent oświadczył nam, że wkrótce Matka Boska Częstochowska będzie mieć własną kaplicę. Została umieszczona, tam gdzie przedtem znajdowała się relikwia i skarb narodu węgierskiego, Prawica Świętego Stefana. Następnym marzeniem biskupa Snella było zdobycie relikwii Św. Jana Pawła II. Pierwsze relikwie otrzymaliśmy od księdza arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego z Lwowa, to był włos. Za jakiś czas biskup Snell uznał, że chciałby mieć jeszcze krew Papieża. Udało się ją zdobyć przez Kraków. Plan był taki, że jedne relikwie będą w Kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej, a drugie w Kaplicy Św. Jana Pawła II. Pamiętam, że po jednej z wizyt w Częstochowie zauważyłam, że Matka Boska ma piękną ramę i podobna przydałaby się w Budapeszcie. Tą inwestycję częściowo sfinansowaliśmy, we współpracy z Częstochową. Tamtejszy artysta zrobił ramę. Nie jest jeszcze założona, ponieważ biskup Snell planował, że pod tym obrazem zrobi postument na relikwie, ale tego niestety już nie udało się mu zrealizować. Dzięki zezwoleniom władz i naszej współpracy, biskup Snell mógł zrealizować wiele projektów i dzięki temu dziś znajdujemy wiele śladów polsko – węgierskiej przyjaźni w Bazylice. Biskup Snell, był wielkim, najprawdziwszym i najszczerszym przyjacielem Polaków. Zapamiętam go jako człowieka skromnego, życzliwego dla ludzi, prawdziwego pasterza. Poza tym dla mnie osobiście również był wielkim przyjacielem, ponieważ ochrzcił mojego najmłodszego wnuka i z tej okazji urządził bardzo miłe przyjęcie w sali maryjnej. Uważałam go za członka rodziny, kiedy zmienialiśmy mieszkanie, umawialiśmy się na odwiedziny, tylko wtedy wybuchła pandemia. Wiem, że chciał tu przyjechać, ale ta pandemia zabrała go i już tutaj nie przyjedzie, a może przyjedzie, tylko ja go widzieć nie będę”.

Materiał na podstawie wywiadu i zbiorów archiwalnych p. dr Halina Csúcs Lászlóné, opublikowany i udostępniony za jej zgodą i przyzwoleniem, za co serdecznie dziękuję, Bóg zapłać!







Autor: Piotr W. Motyka, "Igen!" Blog Polsko - Węgierski, BTO, RP 2021.

Komentarze